Po torach szybciej, ale wciąż za drogo


„W 2013 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości wymusił na Polsce obniżenie stawek za tory. To dlatego trzy lata temu zjechały one średnio o 20 proc. To miał być początek trendu, ale potem machina cięcia cen w PLK się zacięła, w wyniku czego wciąż odstajemy od większości krajów UE.

Jak wylicza ZNPK, o ile od wejścia Polski do UE w 2004 r. PKB Polski wzrósł o 50 proc., to przyrost pracy przewozowej na drogach wyniósł ponad 100 proc., podczas gdy na kolei wynik pozostał na niemal niezmienionym poziomie. Czyli drogi przejęły praktycznie cały przyrost przewozów.

Paradoks jest taki, że średnia prędkość przejazdu drogami jest znacznie wyższa niż koleją, ale mimo to dostęp do torów PKP PLK jest wielokrotnie droższy niż stawki viaTOLL dla GDDKiA. Rekordowa różnica (z Suwałk do Przemyśla) jest 20-krotna. W tych warunkach koleją wożą tylko ci, którzy muszą, bo transportują towary masowe, np. węgiel i kruszywa.

Średnia prędkość handlowa dla pociągów towarowych ma się podnieść z obecnych 27 km/h do 35 km/h. To możliwe, bo na niektórych głównych szlakach – np. E30 od granicy z Niemcami do Opola – składy towarowe mogą jeździć nawet 120 km/h. Widać też np. efekty prac remontowych na Śląsku, gdzie w ubiegłym roku spółka dosypała na ten cel jeszcze nieoczekiwanie 100 mln zł ze środków własnych, po tym jak średnia prędkość spadła do katastrofalnego wyniku 17 km/h. Dla porównania w Niemczech towary jeżdżą ponad 50 km/h.”

Więcej w: GazetaPrawna.pl