Co blokuje kolejowe przewozy towarów w Polsce?


Przez połowę trasy między Turcją a Finlandią części samochodowe przewożone są ekologicznymi i tańszymi środkami transportu.
Dopiero przy granicy z Polską ładunki trzeba przeładować na tiry. Dlaczego?
 
Powodem jest m.in. zły stan torów w tej części Europy, przez co towarowy transport koleją jest zbyt wolny, by opłacał się wielu klientom. W Polsce pociągi towarowe jeżdżą ze średnią prędkością 25 km/godz., czyli dwa razy wolniej od średniej w krajach Unii Europejskiej.
 
Ile przewoźnicy kolejowi zarobiliby, gdyby firmy logistyczne mogły przerzucić towary na tory? Jak mówi Jacek Neska z zarządu PKP Cargo, zysków nie da się jednoznacznie określić. – Wycena takiego transportu jest przygotowywana indywidualnie dla każdego klienta.
Ale klientów na pewno by nie zabrakło, bo dla spedytorów przewóz tirami, choć gwarantuje znaczenie większą prędkość (średnia handlowa to ok. 70 km/godz.), to zwykle jest to transport znacznie droższy. Wymaga też większego zatrudnienia niż w transporcie wodnym czy kolejowym.
 
Zwiększenie średniej prędkości o każdy 1 km/godz. to oszczędności dla przewoźników idące w miliony złotych rocznie, co oznacza niższe koszty i atrakcyjniejszą ofertę dla klienta – mówi Neska.
 
Prof. Remigiusz Kozłowski zaznacza, że pod względem geograficznym Polska ma idealne położenie w Europie i nie zabrakłoby spedytorów, którzy chcieliby korzystać z połączeń kolejowych przez nasz kraj. Dotyczy to wielu kierunków, ale w osi północ-południe właśnie z Turcji można spodziewać się większych ładunków. Choć dotąd nie był to dominujący kierunek, to gospodarka tego państwa rozwija się na południu najszybciej.
 
Jest szansa, by kolej towarowa była w Polsce bardziej konkurencyjna. PKP Polskie Linie Kolejowe w najbliższych latach mają zainwestować 67 mld zł w infrastrukturę. Dzięki pracom tory się udrożnią i prędkość pociągów towarowych ma się zwiększyć do 50 km/godz. do mniej więcej 2022 roku.
 
Więcej…